Krótkie historie

    • LANCKORONA • Wieś wyjęta z innej epoki.


    Hop w Małopolskę! Miesiąc temu zrobiliśmy sobie kilkudniową wycieczkę w południowo-zachodnie okolice Krakowa. Zatrzymaliśmy się w Lanckoronie, o której to chodzą niekiedy słuchy, że drugi Kazimierz, że popularny kurort wśród artystów, że „zaułek aniołów”...:-). Niestety, pomimo okresu sylwestrowo-noworocznego, turystów było bardzo mało (a jeśli, to przyjeżdżający na kilkugodzinny spacer), a galerie, muzea i restauracje – pozamykane (lub czynne przez chwilę w określonych dniach i godzinach). Pierwszego wieczoru po lanckorońskim rynku przemknął nam jedynie lis;-).


    Piękna to jednak wieś, pewnie jedna z piękniejszych w Małopolsce. Lanckorona położona jest na Pogórzu Wielickim, około 30 km od Krakowa. W latach 1366-1934 posiadała prawa miejskie. Hipotez odnośnie nazwy miejscowości jest kilka, a jedna z nich mówi, że pochodzi z języka niemieckiego od słów „land” (kraj) i „krone” (korona). Lanckoroński rynek zachował oryginalną drewnianą zabudowę z 19 wieku – jest niewątpliwie urokliwy. Powstał na stoku Góry Lanckorońskiej, przez co zauważalnie opada – można na nim robić podbiegi;-). W południowej pierzei rynku znajduje się Muzeum Etnograficzne, które niestety było przez cały czas zamknięte. Nad zabudowaniami góruje z kolei zabytkowy kościół Narodzenia św. Jana Chrzciciela.


    W Lanckoronie znajduje się sporo willi z okresu międzywojennego – część z nich jest obecnie zaadoptowana na pensjonaty. Wieś słynie ze sklepów z ceramiką i rękodziełem artystycznym. Tuż przed Bożym Narodzeniem odbywa się tu Festiwal Aniołów – mieszkańcy i przybyli goście przebierają się wtedy za te niebiańskie istoty;-). Podobno dużo się w Lanckoronie dzieje także w weekend poprzedzający Noc Świętojańską, kiedy to odbywa się jarmark.

      • OPACTWO CYSTERSÓW W WĄCHOCKU • Na Europejskim Szlaku Romańskim:-).


      Z województwem świętokrzyskim pożegnaliśmy się, robiąc sobie krótką wycieczkę do Wąchocka. Znajduje się tam Opactwo Cystersów, którzy przybyli do tego miasta, bagatela, w 12 wieku. Wtedy też powstał klasztor, który jest pięknym przykładem architektury romańskiej w Polsce. Z czasem powstały przy nim kuźnie, dzięki którym Wąchock stał się ważnym ośrodkiem wytopu żelaza. Zakonnicy zajmowali się również młynarstwem, tkactwem i hodowlą zwierząt.


      Niestety, los nie szczędził Opactwa. Klasztor ulegał zniszczeniom podczas najazdów tatarskich, a potem wskutek potopu szwedzkiego. Kolejne zawirowania przyszły wraz z okresem zaborów – wtedy to nastąpiła kasata Opactwa. Zakonnicy powrócili do Wąchocka dopiero w 1951 roku.


      Na terenie klasztoru znajduje się kościół pod wezwaniem św. Floriana, zbudowany na planie krzyża łacińskiego. Wewnętrzny dziedziniec otaczają krużganki, jest także ogród z sadem. Klasztor może się poszczycić pięknym romańskim kapitularzem. W budynku obok furty mieści się Muzeum Cystersów, ale niestety – było czynne dopiero w godzinach popołudniowych, a my przyjechaliśmy rano. Tak samo nie udało nam się zajrzeć do klasztornej kawiarenki.


      Opactwo w Wąchocku leży na Europejskim Szlaku Romańskim.

        • KULTURA LUDOWA KIELECCZYZNY • Tradycje i codzienność wsi świętokrzyskiej.


        W skansenie w Tokarni możemy zobaczyć jak w soczewce świętokrzyskie zwyczaje, tradycje i folklor. Dowiemy się tam nie tylko jak mieszkali i pracowali ludzie Kielecczyzny, ale także w co się ubierali, co jedli, jak świętowali.


        Dawna wieś świętokrzyska to głównie zagrody wielobudynkowe. Chaty kryte były na ogół strzechą lub gontem, tuż przy nich znajdował się ogródek (słoneczniki rosnące w oknach to dla mnie jeden z piękniejszych wiejskich leitmotivów:-)). W jednej izbie mieszkało zwykle około ośmiu osób. Spano przy piecach, na ławkach, w kołyskach. Na ścianach wisiały święte obrazy przywiezione z pielgrzymek i odpustów. Chałupy ozdabiano także ręcznymi wycinankami, kwiatami z bibułki i tzw. pająkami ze słomy. W świętokrzyskiej wsi powstawała lokalna ceramika, malarstwo, muzyka.


        Strój ludowy mieszkańców Kielecczyzny był barwny – kobiety zakładały pasiaste spódnice, haftowane fartuchy i ozdobne chusty. Mężczyźni nosili lniane koszule i kamizelki, a na zimę wielkie futrzane czapy zwane wścieklicą;-). Stroje różniły się w zależności od subregionów – generalnie na północy Kielecczyzny ubiór był zbliżony do tego noszonego na Mazowszu, a na południu – do małopolskiego. Dziś tradycyjne stroje możemy zobaczyć praktycznie tylko wśród członków zespołów folklorystycznych albo podczas świąt, szczególnie na Boże Ciało.


        Jadano to co i praktycznie w każdej polskiej wsi – ziemniaki, kasze, wyroby z mleka. Niekiedy mąkę wrzucano wprost na gotującą się wodę – taka polewka miała robić za zupę. Chleb pieczono raz w tygodniu, mięso spożywano od święta.

        Źródło opisu: dialektologia.uw.edu.pl | grafika i zdjęcia własne

          • DREWNIANY KOŚCIÓŁ Z ROGOWA • Muzeum Wsi Kieleckiej, cz. 2.


          Jednym z najpiękniejszych obiektów parku etnograficznego w Tokarni jest drewniany kościół z Rogowa z 1763 r. Pierwotnie funkcjonował jako kaplica miejscowego szpitala, dopiero w 1802 r. został włączony do parafii. Nadano mu wezwanie Matki Bożej Pocieszenia.


          Wnętrze kościółka ma cechy charakterystyczne dla epoki baroku – w tym stylu został wykonany m.in. ołtarz główny z Madonną z Dzieciątkiem, ambona i krzyż zawieszony pod stropem. Są też przepiękne stare polichromie i malowany konfesjonał. Ściany zostały wykonane z bali modrzewiowych.


          Mimo, że znajduje się w skansenie, kościół z Rogowa nadal pełni funkcje sakralne – regularnie odprawiane są tu Msze Święte.

            • SKANSEN W TOKARNI • Muzeum Wsi Kieleckiej.


            Przemieszczamy się kilka kilometrów na południowy zachód od Chęcin. Tu, w Tokarni, znajduje się duży park etnograficzny – Muzeum Wsi Kieleckiej. Powstał w 1977 r. na podstawie pracy naukowej Romana Reinfussa (etnografa, o którym pisałam na blogu nieraz, tyle że w kontekście jego podróży na Łemkowszczyznę). Prof. Reinfuss starał się odtworzyć dawny wygląd wsi z różnych obszarów Kielecczyzny – Wyżyny Krakowsko-Częstochowskiej, Wyżyny Sandomierskiej, Niecki Nidziańskiej i Gór Świętokrzyskich. Efekty jego pracy widać w układzie skansenu.


            Skansen w Tokarni podzielony jest na Sektory: Małomiasteczkowy, Wyżynny, Świętokrzyski, Lessowy, Dworsko-Folwarczny i Nadwiślański. Jest gdzie pochodzić;-). Zobaczymy tu stare chaty kryte strzechą lub gontem, (najstarsza z nich, z Szydłowa, pochodzi z 1705 r.), budynki gospodarcze, kapliczki, spichlerze, młyny. W Sektorze Świętokrzyskim jest też 19-wieczna wiejska szkoła, z kolei w Małomiasteczkowym – kościół (o którym napiszę osobno), apteka i sklepik z Wąchocka.


            W XVIII-wiecznym Spichlerzu Dworskim odbywają się cyklicznie wystawy poświęcone kulturze ludowej Kielecczyzny. Są też organizowane imprezy plenerowe – Świętokrzyski Jarmark Agroturystyczny albo Święto Chleba:-). Teren skansenu zajmuje około 65 hektarów, więc trzeba mieć przygotowane sporo czasu na zwiedzanie. Trafić do niego nietrudno – znajduje się niemal przy krajowej „siódemce” na trasie Warszawa-Kraków, około 20 km za Kielcami:-). Bilety można kupić na stronie www.mwk.com.pl.

              • JASKINIA RAJ • Stalaktyty, stalagmity i...pająki;-).


              Kierujemy się na zachód, żegnając rejon Świętokrzyskiego Parku Narodowego. Naszym pierwszym celem jest Jaskinia Raj – jedna z najbardziej spektakularnych jaskiń krasowych w Polsce. Czym jest kras? Mówiąc podręcznikowo, to proces wymywania skał przez wody powierzchniowe i podziemne. Tworzące się w ten sposób nacieki wyglądają bardzo efektownie – i takie właśnie okazy możemy zobaczyć w Jaskini Raj. Tutaj krasowieniu uległy wapienie.


              Jaskinię Raj odkryło w 1963 r. kilku chłopców ze wsi Sitkówka. Rok później weszli tu uczniowie technikum geologicznego, którzy na widok pięknej szaty naciekowej mieli krzyknąć: „o raju, jak tu pięknie” - i tak powstała nazwa jaskini:-). Jednak jej historia jest o wiele, wiele dłuższa. Badania potwierdziły, że 50 tys. lat temu jamę zamieszkiwał człowiek neandertalski. W międzyczasie pojawiał się tu także niedźwiedź, hiena, mamut i nosorożec. Więcej na ten temat możemy dowiedzieć się w sali muzealnej, tuż przed wejściem do jaskini.


              W „Raju” przez cały rok panuje stała temperatura: 9 stopni. Zwiedzamy jedynie z przewodnikiem, w maksymalnie 15-osobowych grupach. Wąskimi korytarzami przechodzimy do kolejnych sal. Wszędzie otaczają nas przepiękne formy naciekowe takie jak stalaktyty, stalagmity czy perły.


              Żeby pokazać nam, jak ciemno jest w jaskini, pani przewodnik na moment wyłączyła wszystkie światła. Nie było widać nic, oko nie przyzwyczajało się do ciemności. Na szczęście po chwili światło wróciło, a my poszliśmy do ostatniej sali. Tam dowiedzieliśmy się, kto obecnie żyje w jaskini. Zimą hibernują tu nietoperze, natomiast przez cały rok możemy spotkać jadowitego pająka sieciarza. Pani przewodnik uspokoiła jednak grupę, że pająki nie gryzą, jeśli nie są atakowane. Niemniej jednak zaczęło być nam odrobinę spieszno do wyjścia…;-).


              Jaskinia Raj ma status rezerwatu przyrody. Jej długość to około 180 m, zwiedzanie trwa 45 minut. Dostępność: od 15 stycznia do 15 listopada.

              Drugie zdjęcie pochodzi z książeczki zakupionej na miejscu, autor P. Syposz, wyd. ZET – turyści nie mogą fotografować jaskini.

                • BODZENTYN • Zagroda Czernikiewiczów.


                Wpadliśmy na chwilę do Bodzentyna, miasteczka znajdującego się w bliskim sąsiedztwie Świętokrzyskiego Parku Narodowego. Stoi tu, przy zbiegu ulic 3 Maja i Świętego Ducha, chałupa wyróżniająca się pośród okolicznych zabudowań – malowana na biało, z jodłowych desek, pokryta gontem. To 19-wieczna zagroda Czernikiewiczów.


                Jest to typowa małomiasteczkowa zagroda średniozamożnej rodziny z ówczesnej Kielecczyzny (dobre zdanie na dyktando;-)). W jej skład wchodzą budynek mieszkalny, wozownia oraz budynki gospodarcze. Ekspozycję, której nie udało nam się zobaczyć, odtworzono na podstawie badań terenowych i materiałów historycznych.


                Zagroda Czernikiewiczów stanowi obecnie oddział Muzeum Wsi Kieleckiej. Przed chatą stoi pomnik pamięci ofiar niemieckiej okupacji, na elewacji jest również poświęcona temu tablica.

                  • GOŁOBORZA • Skalne rumowiska w Górach Świętokrzyskich.


                  Kto z lekcji geografii pamięta słówko „gołoborze”? Dla mnie to jedno z tych określeń (obok wietrzenia skał i zjawisk krasowych;-)), które zapadły mi dobrze w pamięć za sprawą mojej wychowawczyni – nauczycielki geografii z powołania. Zabrała naszą klasę na wiele ciekawych wycieczek:-)


                  W Świętokrzyskim Parku Narodowym gołoborza występują w paśmie Łysogór – na Łysicy i Łysej Górze. Są to rumowiska skalne składające się z gruzu, głazów lub bloków. Co ciekawe, w Górach Świętokrzyskich występują one poniżej górnej granicy lasu, a więc w łagodnym mikroklimacie. Ich nazwa wywodzi się z określa miejsca bezleśne – „gołe od boru”. Świętokrzyskie gołoborza powstały z piaskowca kwarcytowego.


                  Na Łysej Górze znajduje się najbardziej rozległa w Górach Świętokrzyskich strefa gołoborzy - jest to obszar ochrony ścisłej. Po wykupieniu dodatkowego biletu na teren rezerwatu weszliśmy na specjalną platformę widokową, dzięki której mogliśmy zobaczyć gołoborze z bliska. Na miejscu znajduje się także tablica z oznaczeniami tego, co widać przed nami – horyzont wypełnia w dużej mierze północne przedpole Łysogór.

                    • ŚWIĘTY KRZYŻ • Sanktuarium na Łysej Górze.


                    Wracamy na teren Świętokrzyskiego Parku Narodowego. W dzień moich urodzin (które bardzo lubię spędzać w podróży;-)) udaliśmy się na pieszą wycieczkę na Łysą Górę. To drugi co do wysokości szczyt Gór Świętokrzyskich – mierzy 594 m n.p.m. Znajduje się na nim klasztor Misjonarzy Oblatów oraz Sanktuarium Relikwi Drzewa Krzyża Świętego (stąd właśnie inna popularna nazwa tej góry – Święty Krzyż).


                    Wyruszyliśmy z miejscowości Nowa Słupia – prowadzący stąd niebieski szlak na szczyt jest krótki – jego przejście zajmuje około 40 minut. Można jednak urozmaicić sobie wędrówkę, wchodząc niebieskim szlakiem, a schodząc oznaczoną na czerwono ścieżką edukacyjną (tam dowiemy się między innymi o przedchrześcijańskiej historii Łysej Góry). Na niebieskim szlaku, zwanym także Drogą Królewską, znajdują się stacje Drogi Krzyżowej. Trasa wiedzie głównie przez las, a na jej najbardziej stromym odcinku zostały ułożone drewniane schody.


                    Po pokonaniu schodów naszym oczom ukazała się wielka polana. Minęliśmy kopiec Adama Czartoryskiego, po czym udaliśmy się w kierunku Sanktuarium. Świętokrzyski klasztor został założony przez benedyktynów, natomiast od 1936 r. należy do Zgromadzenia Misjonarzy Oblatów. Opactwo liczy sobie wieeeele lat – mogło powstać nawet przed 12 wiekiem. Obecny kościół św. Trójcy został zbudowany później, w stylu barokowym. W kaplicy Oleśnickich znajdują się relikwie Drzewa Krzyża Świętego, warto odwiedzić także krużganki i wieżę kościelną.


                    Za Sanktuarium znajduje się rezerwat przyrody „Gołoborze na Łysej Górze”, o którym będzie osobno:-).

                      • KAKONIN • Stara zagroda, legenda o zbóju i Chata Kaka.


                      Na Łysicę można dojść z jeszcze jednego miejsca – od strony Kakonina (również czerwonym szlakiem). My, mając już za sobą wejście na szczyt, odwiedziliśmy tę wieś z innego powodu – chcieliśmy zjeść pierogi w Chacie Kaka;-).


                      Chata Kaka to restauracja, która wyglądem przypomina schronisko. Jest przytulnie i miło – w sam raz na posiłek wprost „ze szlaku”;-). Dania są przygotowywane na bieżąco, dlatego nie ma stałego menu. My załapaliśmy się na pyszne pierogi z kaszą jaglaną i truskawkami.


                      Obok Chaty Kaka znajduje się zabytkowa chałupa z 1820 roku. Jest charakterystyczna dla regionu świętokrzyskiego – ma wejście od frontu i od podwórza, a składa się z trzech pomieszczeń – sieni, izby i komory. Ściany chałupy są wykonane z jodłowych belek, a dach – z gontu. Wnętrza nie udało nam się zobaczyć.


                      Wieść głosi, że niegdyś w okolicznych puszczach grasował zbój Kak - „pod samą Łysicą w świętokrzyskim lesie, łoj zbój Kak grasowoł (…), a w taki chałupie jodoł i teńcował”. Osobnik ten budził grozę swoją tężyzną fizyczną i srogim spojrzeniem. Obrabował niejedną karawanę kupiecką, a skarby ukrywał po lasach. Gdy został pojmany, złupione przez niego bogactwa odnalazł miejscowy szklarz. Postanowił on przeznaczyć ten majątek na budowę kościoła, a w następstwie tych wydarzeń powstała cała osada Kakonin. I istnieje po dziś dzień. Z cyklu: legendy świętokrzyskie:-).

                        • ŁYSICA • Najwyższy szczyt Gór Świętokrzyskich, najniższy szczyt Korony Gór Polski.


                        No to w góry! Z czego znana jest Łysica? Na pewno z legend o czarownicach zbierających się sabat…;-). To najwyższy wierzchołek Gór Świętokrzyskich, a zarazem niepowtarzalna okazja, by zdobyć jeden ze szczytów Korony Gór Polskich wspinając się na, bagatela, 614 m n.p.m. ;-).


                        Łysica znajduje się w zachodniej części Łysogór, na terenie Świętokrzyskiego Parku Narodowego. Podania mówią, że u jej podnóża znajdowała się niegdyś słowiańska świątynia (tam, gdzie później powstał erem, a następnie klasztor). Ruszamy z parkingu obok klasztoru, obierając czerwony szlak. Na szczyt będziemy szli około godzinę.


                        Niemal na początku wędrówki zatrzymujemy się przy kaplicy św. Franciszka. Jest niezwykle urokliwa – drewniana, z gontowym daszkiem. Obok znajduje się źródełko, którego woda nigdy nie zamarza:-). Po około 30 minutach marszu pod górę docieramy do miejsca zwanego Kolanem, gdzie ścieżka skręca o 90 stopni. Ostatnie pół godziny wędrówki to zmaganie się z kamieniami – ale – jest pięknie!


                        Na szczycie znajduje się replika krzyża z 1930 r. i pozostałości wieży triangulacyjnej. Od północy i południa wierzchołek Łysicy otaczają gołoborza.

                          • ŚWIĘTOKRZYSKI PARK NARODOWY • Las, gołoborza i jeszcze raz las.


                          Zanim wejdziemy na górskie szlaki, kilka słów o Świętokrzyskim Parku Narodowym. Jego obszar obejmuje zarówno Łysicę jak i Łysą Górę - oczywiście nie tylko, ale to najbardziej znane i najchętniej uczęszczane miejsca.


                          Świętokrzyski Park Narodowy został utworzony w 1950 r. Położony jest w centralnej części Gór Świętokrzyskich, obejmując pasmo Łysogór (do którego należą wyżej wymienione szczyty), część dolin Wilkowskiej i Dębniańskiej, fragment Pasma Klonowskiego oraz Górę Chełmową, las Serwis i skarpę Zapusty. Uff, tyle z geografii:-).


                          Gdy mówimy Świętokrzyski Park Narodowy, na myśl od razu przychodzi las. Drzewa są tu wszechobecne, zajmują aż 95% powierzchni parku. Wrażenie robi również ich wielkość – znajdziemy tu jedne z najwyższych w Polsce jodeł, ogromne buki czy jawory. Drugą charakterystyczną cechą ŚPN są gołoborza – rumowiska skalne (w formie gruzu, głazów lub bloków), które pokrywają niejedno świętokrzyskie zbocze. Bardziej szczegółowo napiszę o nich w kolejnych wpisach.


                          Symbolem Świętokrzyskiego Parku Narodowego jest jeleń z krzyżem między porożem. Jelenie, sarny, dziki – to najczęściej tu występujące ssaki. My żadnego nie spotkaliśmy, natomiast pod nogami gdzieniegdzie prześlizgnął się ślimak, a wysoko w drzewach stuknął dzięcioł…;-). PS. Wycinanka na podstawie logo Świętokrzyskiego Parku Narodowego.

                            • KLASZTOR W ŚWIĘTEJ KATARZYNIE • U sióstr bernardynek.


                            W Świętej Katarzynie, tuż przy wejściu do Świętokrzyskiego Parku Narodowego (szlak na Łysicę), stoi klasztor. Jego historia sięga bardzo dawnych czasów – w 15 wieku znajdował się tu erem należący do benedyktynów z pobliskiego Świętego Krzyża. Źródła podają, że kościół i klasztor zostały zbudowane w 1478 r. przez krakowskiego biskupa, Jana Rzeszowskiego. Od 19 wieku mieszkają tu siostry bernardynki. Zakon jest klauzurowy, zatem budynków klasztornych zwiedzać nie można, natomiast kościół jak najbardziej tak.


                            Patrząc na bryłę klasztoru (zdjęcie 3), próżno dopatrywać się w niej cech którejkolwiek epoki – to efekt licznych przebudów. Zachowały się jednak renesansowe krużganki (piękne!) z późnogotycką, kamienną figurą Świętej Katarzyny. Druga, drewniana, została umieszczona w kościele. Wieść głosi, że w dawnych wiekach przywieziono ją tutaj z północnej Afryki, jednak obecna rzeźba jest prawdopodobnie kopią zaginionego w pożarze oryginału. Ach, dużo niewiadomych.


                            Kościół Świętej Katarzyny warto odwiedzić przy okazji wycieczki na Łysicę. No właśnie – czas znowu iść w góry;-).

                              • PIERWSZE SCHRONISKO PTK • Święta Katarzyna.


                              Hop w Góry Świętokrzyskie! Przy drodze na Bodzentyn, nieopodal klasztoru bernardynek, stoi brązowo-zielony dom. To właśnie tu, w 1910 r., uroczyście otwarto pierwsze w Królestwie Polskim schronisko Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego.


                              Chata należała wówczas do Andrzeja Janickiego, świętokrzyskiego przewodnika turystycznego, z kolei założycielem schroniska był Aleksander Janowski, autor krajoznawczych publikacji i przewodników (polecam zwłaszcza wydaną w 1920 r. „Warszawę”, opowieść o pięknym mieście pełnym nieziszczonych marzeń). Schronisko funkcjonowało przez kilka lat, budynek przetrwał do dziś. Na ścianie frontowej zamieszczono pamiątkową tablicę


                              A naprzeciwko można zjeść pyszne gofry;-)

                                • LUDŹMIERZ • Sanktuarium Matki Bożej Królowej Podhala.


                                Wracając z Zakopanego zatrzymaliśmy się na chwilę w Ludźmierzu, niedużej wsi koło Nowego Targu, znanej z sanktuarium maryjnego. Pierwotnie znajdował się tu drewniany kościół z parafią kierowaną przez cystersów. Budowa murowanego neogotyckiego kościoła rozpoczęła się w 1869 r.


                                W rokokowym ołtarzu została umieszczona słynąca łaskami figura Matki Bożej Ludźmierskiej (nazywanej tutaj Gaździną Podhala), którą datuje się na 600 lat. Na stronie sanktuarium znalazłam bardzo ciekawą historię związaną z jej koronacją – w 1963 r. na uroczystość przybyli kardynał Stefan Wyszyński oraz Karol Wojtyła, wówczas biskup krakowski. W momencie błogosławieństwa wiernych ukoronowaną figurą Matki Bożej, z jej dłoni wypadło berło. Nie znalazło się na ziemi – w locie chwycił je Karol Wojtyła. Kardynał Wyszyński rzekł wówczas: „Karol, Matka Boża przekazuje Ci władzę”. Jakże znamienne słowa w kontekście tego, co wydarzyło się 15 lat później…:-). Jan Paweł II odwiedził Ludźmierz podczas pielgrzymki w 1997 roku.


                                Do papieskiej pielgrzymki nawiązuje przylegający do kościoła Ogród Różańcowy – w centralnej części parku znajduje się pomnik Ojca Świętego, a wokół niego rozsiane są starannie zaprojektowane kapliczki z tajemnicami różańca, modlitwy szczególnie bliskiej sercu św. Jana Pawła II. Na terenie sanktuarium znajdują się także stacje drogi krzyżowej oraz źródełko z repliką figury Matki Bożej Ludźmierskiej.

                                  • NA HALI STOŁY • Ciekawostki z Tatr Zachodnich:-)


                                  Z Doliny Kościeliskiej wiedzie ciekawy, a mało uczęszczany szlak – na Stoły. To nieduży masyw górski, którego nazwa prawdopodobnie pochodzi od znajdujących się niegdyś w pobliżu sztolni. Szlak zatrzymuje się na wysokogórskiej Polanie na Stołach, która dawniej wchodziła w skład Hali Stoły.


                                  Gdy doszliśmy do celu, naszym oczom ukazały się trzy pasterskie szałasy. Niegdyś wypasali tu swoje stada pasterze z Kościeliska i Nowego Bystrego, tzw. zastolanie. Budynki mają niskie zręby, a pasterze zabezpieczali ich dachy tzw. wiaternicami – drewnianymi ramami obłożonymi kamieniami (dziś już ich nie ma). Szałasy są wpisane do rejestru zabytków.


                                  Usiedliśmy na jednej z ławeczek obserwując przepiękną panoramę roztaczającą się ze Stołów. Widać stąd m.in. Czerwone Wierchy i Giewont. Na polanie odpoczywała też grupa biegaczy – to popularna wśród nich tatrzańska trasa. W pewnym momencie, ku naszemu zdziwieniu, z lesistego zbocza powyżej szałasów wyłonili się panowie z panelami fotowoltaicznymi. Nie wnikaliśmy, skąd się tutaj wzięli, ale biegacze żartowali, że prędzej spodziewaliby się spotkać niedźwiedzia;-).


                                  Cała relacja z wejścia na Halę Stoły znajduje się tutaj.

                                    • KOŚCIÓŁ ŚWIĘTEJ RODZINY • Dolne Krupówki.


                                    Wracamy na chwilę do miasta;-). Przy ulicy Krupówki 1a znajduje się piękny neoromański kościół. Fundamenty pod świątynię położył ks. Józef Stolarczyk, pierwszy proboszcz Zakopanego. Za jego czasów stolica Podhala była niewielką osadą z jednym kościołem – na „Pęksowym Brzyzku”. Turystyka dopiero raczkowała.


                                    Z czasem wiernych przybywało - potrzeba było zatem więcej miejsca do modlitwy. Kościół Świętej Rodziny jest najstarszą murowaną świątynią w Zakopanem, a powstał w latach 1879-1896. Wnętrze jest eklektyczne – znajdują się tu zarówno elementy stylu neoromańskiego, jak i zakopiańskiego. W 1997 r. kościół odwiedził papież Jan Paweł II.

                                      • TATRZAŃSKIE BACÓWKI • Kulturowy wypas owiec.


                                      Schodząc z dolnej stacji kolejki linowej do Kuźnic zatrzymaliśmy się przy bacówce. To jedna z dość licznych w Tatrach – zgodnie z tradycją wytwarzane są tu regionalne produkty mleczarskie, takie jak oscypki, bryndza, bundz czy redykołki.


                                      W dawnych latach gospodarka pasterska była na Podhalu bardzo intensywnie rozwijana. Prowadziło to do nieodwracalnych zmian w tatrzańskiej przyrodzie, zwłaszcza w piętrze kosodrzewiny. W momencie utworzenia TPN-u ograniczono, a następnie wyeliminowano możliwość uprawiania pasterstwa. Praktyka powróciła dopiero w 1981 r. jako tzw. kulturowy wypas owiec.


                                      Kulturowy wypas owiec pozwala zachować dawne tradycje i obyczaje górali Podhala. Pasterze ubrani są w regionalne stroje, w bacówkach korzystają zaś z tradycyjnych sprzętów do wytwarzania serów. Wypas odbywa się obecnie na 29 polanach. Po polskiej stronie Tatr są to między innymi: Chochołowska, Kalatówki, Rusinowa oraz właśnie Kuźnicka (na zdjęciach).



                                      1 2 3 4 5 6 7