Krótkie historie

    • KAMIENIOŁOM • Wapień, skamieniałości i Kazimiernikejszyn.


    Wciąż jeszcze Kazimierz, ale już wiosenny. Jak wiemy, miasto to ma charakterystyczną architekturę, a za budulec – czy to kamienic, czy zamku – służył na ogół wapień. Skąd tyle wapienia, mości panie? Z kamieniołomu!:-)


    Eksploatacja surowca rozpoczęła się w 14 wieku i trwała kilkaset lat – zakończyła się dopiero w latach 80. ubiegłego stulecia. Kazimierski kamieniołom dostarczał skały wapiennej z okresu kredy. Ponoć przy odrobinie szczęścia można tu natrafić nawet na skamieniałości zwierząt.


    Latem co roku przy kamieniołomie odbywa się muzyczny festiwal wielogatunkowy – Kazimiernikejszyn. Kamieniołom znajduje się przy ulicy Krakowskiej, jeszcze kawałek za Hotelem Spichlerz. Idziemy tu bulwarem wzdłuż Wisły, ale nie przy samym brzegu. Dalej jest już Mięćmierz ze wzgórzem Albrechtówka.

      • SPICHLERZ FEUERSTEINA • Zwiastun kazimierskiej architektury.


      Oto i jeden z jedenastu ocalałych kazimierskich spichlerzy – spichlerz Feuersteina/Krzysztofa Przybyły. Zależnie od źródła, pochodzi on z końca 16 lub początku 17 wieku. Został wzniesiony, jak na Kazimierz tej epoki przystało, w stylu renesansu lubelskiego – z charakterystycznym dekoracyjnym szczytem, w którym wyryty jest hierogram Chrystusa. Znajduje się przy ulicy Puławskiej, w sąsiedztwie spichlerza Ulanowskich. Gdy jedziemy od strony Puław, jest jednym z pierwszych zwiastunów architektury Kazimierza:-).

        • KAZIMIERSKIE WĄWOZY LESSOWE • Kwaskowa Góra.


        Wracamy w kazimierskie wąwozy. Wąwóz Kwaskowa Góra, zlokalizowany jakieś 20 minut pieszo od rynku (kierunek wschód, ulicą Lubelską ) ma około 1,6 km długości. Powstał na dawnej drodze Kazimierz-Lublin, która to była niegdyś odcinkiem ważnego szlaku handlowego. Jest bardzo malowniczy, z wieloma odkrytymi zboczami lessowymi i splątanymi korzeniami. Przebiega przez niego oznaczony szlak Nordic Walking.


        Ciepłe jak na styczeń powietrze wypełniała wilgoć i woń zbutwiałych liści. Podeszwy butów przyklejały się gdzieniegdzie do gliniastego podłoża. Był pierwszy dzień 2024 roku.

          • MIĘĆMIERZ • Stare chaty, wiatrak i artystyczne klimaty.


          Mięćmierz – niegdyś samodzielna wieś, dziś część Kazimierza. Gdy się tutaj przechadzasz czujesz, jakbyś cofnął się w czasie o wiele, wiele lat. Drewniane chaty kryte gontem, pasieka, studnie. Zapach drewna, piasku i rzeki. Niegdyś – zwyczajna wieś, dzisiaj – jedna z nielicznych, żywy skansen. Mięćmierz był w przeszłości osadą flisacką, znajdowała się tu przeprawa przez Wisłę do Janowca. Praktycznie wszyscy mieszkańcy trudnili się przewozem dóbr.


          Nad zabudowaniami góruje Albrechtówka, z której roztacza się malowniczy widok na dolinę rzeki. Ze wzgórza widoczny jest zamek w Janowcu, a w bliższej perspektywie – stary wiatrak przeniesiony do Mięćmierza z Osin. Nieco powyżej zabytkowego młyna zlokalizowany jest rezerwat „Krowia Wyspa” ze stanowiskami lęgowymi wielu chronionych ptaków.


          Mięćmierz jest także miejscem przedsięwzięć artystycznych – znajduje się tu Galeria Klimaty, swoisty Dom Pracy Twórczej. Organizowane są tu przeróżne wystawy fotograficzne, spotkania z autorami, a także część wydarzeń związanych ze słynnym kazimierskim festiwalem „Dwa Brzegi”.

            • KAZIMIERSKIE WĄWOZY LESSOWE • Korzeniowy Dół.


            Zapewne każdy z nas pamięta z lekcji geografii słówko „less” - określa ono pylastą skałę osadową. W wyniku oddziaływania na nią wody powstały słynne wąwozy lessowe w Kazimierzu Dolnym i okolicach.


            Z najsłynniejszym z nich, wąwozem Korzeniowy Dół, było jednak troszeczkę inaczej – bo to właściwie nie jest wąwóz, a głębocznica. Różni się tym, że nie powstaje naturalnie, lecz w wyniku działań człowieka (wskutek poprowadzenia dróg po nachylonych zboczach dolin). Niemniej ludzka ręka matki natury nie przebije - głębocznice są znacznie płytsze od wąwozów. Nie oznacza to jednak, że Korzeniowy Dół nie jest piękny – bo jest. Pozbawione roślinności pionowe ściany, wspinające się po nich splątane korzenie starych drzew, miękka gliniasta ziemia – to robi wrażenie.


            Korzeniowy Dół jest wąwozem (trzymam się już tej zwyczajowej nazwy) krótkim – ma ok. 700 m – dlatego najlepiej nie podjeżdżać pod samo wejście, tylko zrobić sobie spacer z Kazimierza. Kierując się z rynku, należy udać się ulicą Nadrzeczną w kierunku Opola Lubelskiego. Następnie idziemy Kwaskową Górą, mijamy Starą Chatę, a niedługo za nią, po lewej stronie, znajdziemy tablicę informującą o wejściu do wąwozu. W drogę!:-)

              • KAMIENICA CELEJOWSKA • Kolonia artystyczna Kazimierza.


              W Kazimierzu jest wiele pięknych kamienic, szczególnie na rynku. Jednak ta naj naj znajduje się poza głównym placem, przy ulicy Senatorskiej. Poznasz ją od razu po wysokiej, bogato rzeźbionej attyce (górny element elewacji budynku), reprezentującej manierystyczny, mieszczański styl.


              Kamienica Celejowska została wzniesiona w pierwszej połowie XVII wieku dla bogatego kupca Bartłomieja Celeja. Głównym budulcem był kamień wapienny. Jest dwukondygnacyjna, kiedyś – z sienią na dole i czterema izbami na górze. W charakterystycznej attyce umieszczone są m.in. rzeźby św. Jana Chrzciciela i św. Bartłomieja – patronów fundatora kamienicy i jego syna. Grzebień attyki zdobią z kolei fantastyczne stwory z kamienia – bazyliszki, smoki, różne ptaki. Kazimierscy budowniczy wzorowali się na włoskim i niderlandzkim renesansie, jednak w architekturze kamienicy obecne są też wpływy lokalne, jak choćby wapienny budulec. Efekt jest piękny.


              Losy kamienicy były burzliwe. Od 18 wieku należała do rodziny Ulanowskich, w 1915 roku strawił ją pożar. Po odbudowaniu budynku do wnętrz trafiła wystawa „Kazimierz nad Wisłą w malarstwie”, przeniesiona z warszawskiej Zachęty. Po wojnie w kamienicy mieściła się pracownia konserwatorska Karola Sicińskiego, który tworzył plany odbudowy Kazimierza. W 1964 r. otwarto tam oddział Muzeum Nadwiślańskiego i taki stan rzeczy jest do dziś.


              Ekspozycje wnętrz obejmują dzieje miasta (obejrzymy też krótki ciekawy film), galerię malarstwa i grafiki, a także makietę Kazimierza z 1910 roku. Większość zbiorów odnosi się do historii kolonii artystycznej w Kazimierzu Dolnym – na górnym piętrze, podzielonym obecnie na sześć sal, prezentowane jest (poprzez zdjęcia, dokumenty - dzieła sztuki) życie artystyczne miasteczka. Na parterze odbywają się wystawy czasowe.


              www.mnkd.pl

                • MUZEUM KOGUTA I KAZIMIERSKICH TRADYCJI KULINARNYCH • Warsztaty, legendy, historie.


                Legendę o kazimierskim kogucie poznaliśmy w istniejącym od 2021 roku Muzeum Koguta i Kazimierskich Tradycji Kulinarnych. Miejsce to znajduje się w kamienicy z piekarnią rodziny Sarzyńskich, w zabytkowych 17-wiecznych piwnicach. Główną atrakcją muzeum są niewątpliwie warsztaty wyplatania drożdżowego koguta – zabawa dobra zarówno dla dzieci, jak i dorosłych.


                Nasz pobyt w muzeum zaczął się od filmu przedstawiającego legendę o sławetnym kogucie. Po krótkim seansie rzuciliśmy okiem na ekspozycję, obejmującą m.in. historię kazimierskiego młynarstwa i drobio...drożdżowego wypieku;-). Nie sposób w tym miejscu nie wspomnieć o Cezarym Sarzyńskim, który swoją markę zbudował na piekarstwie artystycznym. Dziś w rodzinnej piekarni Sarzyńskich kupimy nie tylko pyszne koguty i chleb, ale też inne jadalne wyroby rzemieślnicze, takie jak soki i czekolady.


                Uczestnicy warsztatów dostali po kuli drożdżowo-maślanego ciasta. Następnie, z pomocą pani instruktor, na wielkim stole powstało kilkanaście mniej lub bardziej koślawych kogutów:-) Cóż, by stworzyć takiego pięknego jak z piekarni, potrzeba sporo wprawy (potem robi się go już w dwie minuty!). Jednak najważniejszy jest smak – kogut od Sarzyńskich jest tak dobry, że nie sposób było dowieźć go z Kazimierza do Warszawy – został zjedzony po drodze.


                Warsztaty odbywają się w soboty o 13. Piekarnia znajduje się przy ulicy Nadrzecznej 6. Więcej informacji na stronie www.muzeumkoguta.pl

                  • KOGUT Z KAZIMIERZA • ...i jego zasługi:-)


                  O kogucie z Kazimierza Dolnego słyszał chyba każdy – to swoisty symbol tego miasteczka. Wielki kogut stoi przy słynnej Piekarni Sarzyński, inne, wielokolorowe, kołyszą się na wietrze w ryneczkowych straganach. Słowem – Kazimierz kogutem stoi;-).


                  Skąd uwielbienie dla tego akurat ptaka? Wiąże się, jak to zwykle bywa, z legendą. Dawno, dawno temu, na Wietrznej Górze (tej samej, na której obecnie dumnie wznosi się kazimierskie sanktuarium) dawni mieszkańcy osady palili ogniska. Pewnego razu nad wzgórzem przelatywał diabeł. Płomienie zwróciły jego uwagę i zatrzymał się tam na dłużej. Następnego dnia zobaczył Kazimierz w całej okazałości – bardzo mu się spodobał.


                  Czart zamieszkał w jamie jednego z wąwozów. Gdy na Wietrznej Górze mnisi założyli klasztor, postanowił przenieść się do zamkowej fosy. Miasteczko rozrastało się, zaludniało, kazimierskie życie kwitło. No, ale gdzie w tym wszystkim kogut?


                  Chodziły swego czasu po rynku i uliczkach koguty, w końcu zaczęły wpadać w ręce (a raczej w paszczę) diabła. Zjadł wszystkie, oprócz jednego. Ukrywał się przed czartem dzielny ptak, lecz nie było łatwo. Z odsieczą przyszli zakonnicy ze święconą wodą, której zapachu diabeł nie mógł znieść. Uciekł w popłochu! I tak o to mądry kogut został symbolem Kazimierza i do dziś pieje nad dachami miejskich kamieniczek…:-).


                  Wycinanka własna.

                    • KOŚCIÓŁ ŚWIĘTEJ ANNY I ŚWIĘTEGO DUCHA • Na Szlaku Renesansu Lubelskiego.


                    Przy odchodzącej od Rynku ulicy Lubelskiej znajduje się jeden z trzech kazimierskich kościołów, chyba najmniej znany. Już z oddali błyszczy bielą i ozdabia krajobraz śliczną, manierystyczną fasadą. To kościół św. Anny i św. Ducha – jedna z perełek architektonicznych Kazimierza Dolnego.


                    Konsekracja świątyni miała miejsce w 1671 roku. Wzniesiono ją na miejscu wcześniejszej kaplicy św. Ducha. Jest jednonawowa, z półkoliście zamkniętym prezbiterium, reprezentuje renesans lubelski. Kościoły wznoszone w tym stylu mają przeważnie fasadę pozbawioną wieży, za to bogatą w detale architektoniczne (sztukaterie, ozdobniki). Niewątpliwie silne są tu wpływy ówczesnej architektury włoskiej.


                    Obok świątyni zachował się budynek dawnego szpitala – również z pięknie zdobioną, manierystyczną fasadą (fot. 5). Obecnie mieści się w nim Kazimierski Dom Kultury.


                    Zdjęcia robione zimą, ostatnie poprzedniej wiosny.

                      • MIĘDZY FARĄ A ZAMKIEM • Kapliczki i przedwojenne wiślane rejsy.


                      Tradycyjnie przyjechaliśmy do Kazimierza przed rozpoczęciem „doby hotelowej” w naszym pensjonacie:-). Poszliśmy więc na spacer. Za Farą, pomiędzy ulicami Puławską i Zamkową, znajduje się wzgórze zamkowe. Na jego zboczu jest między innymi stary cmentarz i krzyż 100-lecia powstania styczniowego. Gdy my byliśmy (grudzień 2023 r.), ustawiona była tam także wystawa prezentująca kapliczki z Kazimierza Dolnego i okolic. Uroczy krajobraz.


                      Zaciekawiła nas także tablica z przedwojennym rozkładem jazdy statków pływających na trasie Warszawa-Gdynia (to musiała być podróż!) i Warszawa-Puławy-Sandomierz. Po drodze mijało się właśnie Kazimierz. W granatowo-mlecznej wodzie odbijały się stare spichlerze i kamieniczki, a po drugiej stronie – mury janowskiego zamku. Najpiękniej było przemierzać ten odcinek o zachodzie słońca. Przynajmniej tak to sobie wyobrażam…:-).


                      Ze wzgórza „Za Farą” rozciąga się piękny widok na miasteczko.

                        • CHOĆ PRZYSZŁA JUŻ WIOSNA... • I w planach znów jest, jak zawsze, Kazimierz, w pamięci wciąż jeszcze mam ten zimowy – z przełomu roku.


                        Są miejsca, do których dobrze jest wracać. Wśród nich jest Kazimierz Dolny – poza sezonem:-).

                          • RUINY ZAMKU KRZYŻTOPÓR • We włoskim stylu.


                          Opuszczamy Pacanów i kierujemy się w głąb województwa świętokrzyskiego (w stronę Ostrowca Św.), do miejscowości Ujazd. W Ujeździe znajduje się nie lada gratka dla amatorów zabytków historii – ruiny zamku (pałacu) Krzyżtopór.


                          Patrząc na bryłę ruin (swoją drogą, całkiem dobrze zachowanych ruin), mamy wrażenie, jakbyśmy przenieśli się gdzieś na południe Europy – może do Włoch? Owszem – skojarzenie jest całkiem trafione, bo zamek Krzyżtopór został wzniesiony we włoskim stylu typu palazzo in fortezza (jak, przykładowo, Willa Farnese w miejscowości Caprarola albo, by nie szukać daleko, zamek w Baranowie Sandomierskim;-)). W tym stylu wznoszono pałace z dodatkową funkcją obronną.


                          Krzyżtopór powstał w latach 1621-1644 z inicjatywy wojewody sandomierskiego Krzysztofa Ossolińskiego (w nazwie „krzyż” nawiązuje do wiary, natomiast „topór” - do herbu Ossolińskich). Przez wieki zmieniał często właścicieli - zawirowania historii przekazywały go w ręce rodzin Kalinowskich, Morsztynów, generała Paca. Swego czasu odwiedził go sam król Stanisław August Poniatowski. Po II wojnie światowej został przejęty przez państwo.


                          Obecnie zamek Krzyżtopór ma status trwałej ruiny – chodząc po jego dawnych korytarzach, salach i bastionach można się trochę pogubić:-) Warto wziąć przewodnika. Jest także możliwość zwiedzania nocnego – to dopiero intrygujące! Ciekawe czy nad głową przeleci nietoperz…Są plany odbudowy pałacu, do których przymierza się Instytut Sobieskiego.


                          Informacje o dokładnych trasach zwiedzania, godzinach otwarcia i cenach biletu znajdują się na stronie www.krzyztopor.org.pl

                            • W PACANOWIE KOZY KUJĄ • O „bajkowym miasteczku” słów kilka:)


                            Pacanów to miasto oddalone od Buska-Zdroju o około 25 km na południowy wschód – jesteśmy teraz całkiem blisko granic z województwami podkarpackim i małopolskim. Przyznaję, że pojechaliśmy tam głównie dla córeczki, zajrzeć z nią do Europejskiego Centrum Bajki.


                            Z czym kojarzy się Pacanów? Przede wszystkim z Koziołkiem Matołkiem, bajkową postacią literacką stworzoną przez Kornela Makuszyńskiego. Koziołek wyruszył na ochotnika do „pewnego miasta Pacanowa”, gdzie podobno podkuwali kozy. I tak już zostało - postać tego zwierza ozdabia tamtejsze płoty, kwietniki, elewacje domów. Jest wszędzie - i Pacanów z tego słynie:-)


                            W 2003 roku Pacanów został mianowany przez ówczesnego ministra kultury Europejską Stolicą Bajek. Z kolei nowoczesne Centrum Bajki, które odwiedziliśmy, powstało w 2010 roku. Zdecydowaliśmy się kupić bilety na wystawę „Bajkowy Świat”, po której oprowadza nas przewodnik – w naszym wypadku była to Pippi Langstrumpf;-) Ekspozycja jest interaktywna i możemy dzięki niej poznać (lub przypomnieć sobie) baśniowe postaci popularne na całym świecie. Inną wystawą jest nawiązująca do skandynawskich tradycji bajarskich „Kraina Soria Moria” - dedykowana jednak dla dzieci powyżej 7 lat.

                            Na terenie Europejskiego Centrum Bajki znajduje się również przyjemna księgarenka (M. wypatrzył tam komiksy ze swojego dzieciństwa o Kajko i Kokoszu), bistro, a także 2-hektarowy park edukacyjny.

                              • A TYMCZASEM W PACANOWIE • CDN:)


                                • KOŚCIÓŁ W DOBROWODZIE • Polny kamień i gotyckie inskrypcje.


                                Przejeżdżając przez południe województwa świętokrzyskiego wiele razy miniemy stare, kamienne kościoły. Jednym z nich jest ten w Dobrowodzie – już na pierwszy rzut oka widać, że pamięta wiele. Świątynia została zbudowana w 14 wieku, ale obecny kształt nadały jej lata 1524-1525, kiedy to została przebudowana w stylu późnogotyckim. Warto przyjrzeć się bliżej murom tego zabytku sztuki sakralnej.


                                Kościół wyróżnia okrągła baszta ze stożkowym daszkiem. Na elewacji znajdują się resztki dawnych gotyckich inskrypcji – patrząc na nie, można na chwilę przenieść się w czasie;-) Takie inskrypcje rzadko zdobiły zewnętrzne ściany świątyń, dlatego tym bardziej dobrze zwrócić na nie uwagę. Do wnętrza prowadzi gotycko-renesansowy portal.


                                Świątynia w Dobrowodzie leży na trasie Małopolskiej Drogi św. Jakuba. Jest piękna!

                                  • TĘŻNIA I DOM ZDROJOWY • W nowej części parku.


                                  Kilka lat temu park zdrojowy w Busku-Zdroju wzbogacił się o całkiem nowoczesną infrastrukturę – mowa o okazałej tężni solankowej i usytuowanym tuż obok niej domu zdrojowym. Tężnię stanowią dwa pierścienie z tarniny (obwód większego to aż 226 m), oddzielone od siebie zawiłymi przejściami. W centrum znajduje się fontanna, jest też taras widokowy. My obeszliśmy tężnię jedynie z zewnątrz – zapach już tam był bardzo intensywny;-).


                                  Z kolei w domu zdrojowym możemy uraczyć się leczniczymi wodami albo posiedzieć przy całorocznej mini-tężni. Jest też oranżeria, kawiarenka, sklepik i informacja turystyczna. Zauważyliśmy jednak, że najbardziej oblegana jest multimedialna fontanna, znajdująca się zaraz obok budynku. Zmieniające się kolory i kształty, solankowy zapach dochodzący z tężni, ciepłe słonko - wprost idealne otoczenie dla amatorów uzdrowiskowych klimatów.

                                    • BUSKO-ZDRÓJ • Park Zdrojowy.


                                    Wracamy do świętokrzyskiego, na Ponidzie. Zatrzymaliśmy się w Busku-Zdroju, w strefie uzdrowiskowej. Wśród kuracjuszy wciąż trwał sezon. Busko jest kurortem prężnie rozwijającym się – dużo tu sanatoriów, pensjonatów, pokoi do wynajęcia. Uzdrowisko koncentruje się wokół parku zdrojowego i nowoczesnej tężni solankowej. To wprost idealne warunki do spokojnego wypoczynku i, jeśli komu potrzeba, rekonwalescencji:-).


                                    Już pod koniec 18 wieku w Busku odkryto występowanie wód leczniczych, zaś na początku kolejnego stulecia zaczęto je wykorzystywać. Pierwsze prowizoryczne uzdrowisko działało w dawnym klasztorze, ale już w 1836 roku zakończono budowę profesjonalnych łazienek mineralnych projektu Henryka Marconiego. Niedługo potem powstał okazały Zakład Kąpieli Mineralnych, wokół którego założono park zdrojowy. Ogród pełen jest kwiatów, drzew i uroczych krętych alejek. Gdzieniegdzie błyszczą w słońcu wody fontann, można także przysiąść na ławeczce przy muszli koncertowej.


                                    Zakład Kąpieli Mineralnych to obecnie Sanatorium Marconi – flagowy obiekt uzdrowiska z blisko dwustuletnią tradycją. Budynek, jak przystało na czasy Marconiego, reprezentuje styl klasycystyczny. Wewnątrz znajduje się Sala Koncertowa, do której prowadzą posągi Orfeusza i Eurydyki, są też popiersia rzymskich bogów. Istny powrót do antycznego świata:-).


                                    Powierzchnia parku to obecnie około 24 hektary, przebiega tędy również ponad 14-kilometrowa trasa rowerowa.

                                      • KADRY Z ZALIPIA • Kolory wsi:-)



                                      1 2 3 4 5 6 7