Biała Woda jest miejscem absolutnie pięknym. Bywałam tu jako mała dziewczynka, mocząc stopy w zimnej wodzie potoku, patrząc na skały i wyobrażając sobie, że biegam po nich jak kozica:-). Dzieciństwo. Obecnie Biała Woda należy administracyjnie do Jaworek, jednak przed akcją „Wisła” była odrębną wsią. Powołali ją do życia Rusini Szlachtowscy (więcej o ich historii przeczytasz tutaj), tworząc w urokliwej dolinie ponad 100 domostw. Ich głównym zajęciem było pasterstwo, jednak niektórzy trudnili się także wędrownym druciarstwem, co zostało uwiecznione w albumie Romana Reinfussa „Karpacki świat Bojków i Łemków”. Po powojennych wysiedleniach Białej Wody ponownie nie zagospodarowano. Dziś o jej dawnych mieszkańcach przypominają jedynie zdziczałe drzewa owocowe, fundamenty gospodarstw, kapliczki i krzyże.
W 1963 r. na terenie dawnej wsi utworzono rezerwat przyrody. Tworzy go skalisty Wąwóz Międzyskały, przez który przepływa potok Biała Woda. Nieopodal wejścia stoi dawna łemkowska kapliczka (zdj. 2), natomiast na pierwszym odcinku rezerwatu zobaczymy stare przydrożne krzyże (zdj. 4 i 6). Podobne były stawiane na terenie Karpat rumuńskich, ukraińskich i we wschodniej Słowacji – wszędzie tam, gdzie osiedlali się Rusini i ich przodkowie. Przez rezerwat został wytyczony żółty szlak. Szliśmy nim, mijając po drodze ciekawe formacje skalne, m.in. Czubatą, Smolegową i Kociubylską. W okolicy tej ostatniej skały (zdj. 8 i 9) do Białej Wody uchodzi Potok Brysztański. Gdzieniegdzie tworzą się wodne kaskady, a na górskich stokach widać zarysy dawnych miedz. Jest pięknie.
Żółtym szlakiem wędrowaliśmy aż do Przełęczy Rozdziela – ostatni odcinek trawiastą halą, w towarzystwie pasących się krów:-). Przełęcz Rozdziela (803 m n.p.m.) oddziela Pieniny od Beskidu Sądeckiego, a tuż obok biegnie granica polsko-słowacka. Co ciekawe, w czasach powojennych istniała tu spółdzielnia mleczarska. Na przełęczy nasz dotychczasowy szlak skrzyżował się z niebieskim, prowadzącym głównym grzbietem Małym Pienin na Wysoką. I tu rozpoczął się etap wycieczki, który zapamiętaliśmy jako najpiękniejszy. Ze szlaku (w dużej części niezalesionego) rozpościerał się malowniczy widok na pobliskie szczyty i te dalsze, między innymi Trzy Korony. Mimo że był środek sezonu, turystów prawie nie było. Wysokie trawy kołysał łagodny wiatr, słychać było w nich trzmiele i inne owady. Cudne manowce:-).
Idąc cały czas niebieskim szlakiem minęliśmy wierzchołki dwóch szczytów Małych Pienin - Wierchliczki (964 m n.p.m.) i Watriska (960 m n.p.m.). Doszliśmy do Polany Zaskalskie, która była niegdyś rusińskim terenem rolniczym (przed laty poniżej polany stało dużo małych chyżek – łemkowskich domów). Stąd już dobrze widać najwyższy szczyt Pienin, Wysoką (zdj. 18). Dalej wędrowaliśmy łączonym szlakiem – doszedł zielony, biegnący ze Słowacji do Jaworek. Niedługo potem rozpoczyna się obszar rezerwatu przyrody Wysokie Skałki, który obejmuje także sam wierzchołek najwyższego szczytu Pienin. Z Wysokiej (1050 m n.p.m.) rozpościera się fantastyczny widok na Tatry, Pasmo Radziejowej, Babią Górę i, oczywiście, Pieniny:-). Ostatni odcinek wspinaczki prowadzi ostro pod górę, metalowymi schodkami.
Niebieski szlak wiedzie dalej grzbietem Małych Pienin, przez Durbaszkę i Szafranówkę, aż do skał w Przełomie Dunajca. My obraliśmy szlak zielony, który schodzi do Jaworek. Nim weszliśmy do Wąwozu Homole (o którym pisałam tutaj), minęliśmy malowniczne polany – Pod Wysoką, Za Potok, Jemeriska i Dubantowską. Z Homoli poszliśmy wprost do naszego pensjonatu koło Białej Wody, zataczając piękną pętlę:-).