Muzeum Nadwiślańskie w Kazimierzu
Cztery oddziały, cztery historie

Kategorie:  miejskie   lubelskie  

Sporą atrakcją, pozwalającą lepiej poznać Kazimierz i okolice, jest Muzeum Nadwiślańskie. Jego historia związana jest z działalnością Towarzystwa Przyjaciół Kazimierza – tworzyli je mieszkańcy i bywalcy miasteczka, zauroczeni nim. Pierwsze zbiory, zarówno artystyczne jak i historyczne, gromadzone były w Kamienicy Celejowskiej przy ulicy Senatorskiej. Tam też w latach 60. powstało Muzeum Regionalne, które następnie rozrosło się i zmieniło nazwę na Nadwiślańskie. Obecnie oddziałów jest pięć, z czego cztery znajdują się w Kazimierzu. Są różnorodne, traktują o wielu aspektach miasta i okolic – a dziś zrobimy po nich krótki tour.

Gmach Główny – Muzeum Sztuki Złotniczej i Galeria Wystaw Czasowych
Mimo że do Kazimierza jeździmy od lat, do tego oddziału trafiliśmy dopiero ostatnio - znajduje się on w północno-zachodniej pierzei rynku, na rogu. Jego początki wiążą się z nie lada darem – w 1978 roku Jędrzej Jaworski, kolekcjoner, skontaktował się z dyrektorem Muzeum Nadwiślańskiego w celu udostępnienia swoich zbiorów. Było to 550 srebrnych przedmiotów, w większości zabytkowych sreber stołowych. I tak to się zaczęło! Zbiory zostały umieszczone w specjalnie zaadaptowanych piwnicach pozostałych po zburzonej w czasie wojny kamienicy. Obecnie kamienica jest odbudowana, a w Muzeum prezentowane są dzieła sztuki złotniczej, spośród których najstarsze sięgają okresu średniowiecza. To sztuka zarówno świecka, jak i sakralna – kościelna, cerkiewna, judaika. W piwnicach zobaczymy również rekonstrukcję dawnego warsztatu złotniczego oraz kolekcję współczesnej biżuterii artystycznej. Z kolei na parterze odbywają się wystawy czasowe.



Muzeum Przyrodnicze (Puławska 54)
W Kazimierzu ostało się trochę spichlerzy. W dawnych wiekach służyły one do przechowywania zboża – miasto było ważnym w kraju portem rzecznym, więc przeładunek towarów odbywał się często. W znajdującym się przy ulicy Puławskiej Spichlerzu Ulanowskich mieści się kolejny oddział Muzeum Nadwiślańskiego – Muzeum Przyrodnicze. Spichlerz został zbudowany pod koniec XVI wieku i architektonicznie wpisuje się w manieryzm. Dwa stulecia później został nabyty przez Macieja Ulanowskiego, ówczesnego burmistrza Kazimierza – stąd jego nazwa. Przeróżne były jego losy, aż w końcu, w czasach współczesnych, trafił w ręce Muzeum Nadwiślańskiego. Ekspozycje skupiają się na przyrodzie Kazimierskiego Parku Krajobrazowego – wystawy prezentują historię powstawania wąwozów lessowych i skał wapiennych, a także miejscową florę i faunę. Dużą ciekawostką są skamieniałe szczątki zwierząt żyjących na terenie Kazimierza w okresie kredy, czyli ponad 65 milionów lat temu. Rejon ten był wtedy zalany ciepłym i płytkim morzem, w którym żyły między innymi amonity – ogromne morskie ślimaki. Zwierzęta te wyginęły wraz z końcem epoki kredy, więc skamieniałości są jedyną okazją, żeby wyobrazić sobie, jak wyglądały.

„Ochłodziło się. Wracamy na rynek przepychając się przez tłum kazimierskich Żydów, rozprawiających hałaśliwie w nieznanym dla nas języku. Ruszamy w powrotną drogę. Teraz dopiero przypominam sobie coś, co znalazłam na wzgórzu z ruinami. Jest to niewielki biały kamień, niby zwinięta dziwaczna muszla. - Aha, to amonit – mówi przyjrzawszy się ojciec (…) - bo widzisz, tu wszędzie kiedyś było morze. Nic z tego co jest teraz. Woda i niebo (…)”*.


*wspomnienia Ewy Szelburg-Zarembiny

Kamienica Celejowska (Senatorska 11)
Wracamy w okolice rynku – kierujemy się do wspomnianej we wstępie Kamienicy Celejowskiej. Budynek od razu rzuca się w oczy, a to za sprawą wysokiej, bogato rzeźbionej attyki reprezentującej manierystyczny, mieszczański styl. Kamienica została wzniesiona w pierwszej połowie XVII wieku dla bogatego kupca Bartłomieja Celeja. Głównym budulcem był wapień. Jest dwukondygnacyjna, kiedyś – z sienią na dole i czterema izbami na górze. W attyce umieszczone są m.in. rzeźby św. Jana Chrzciciela i św. Bartłomieja – patronów fundatora kamienicy i jego syna. Grzebień attyki zdobią z kolei fantastyczne stwory z kamienia – bazyliszki, smoki, różne ptaki. Kazimierscy budowniczy wzorowali się na włoskim i niderlandzkim renesansie, jednak w architekturze kamienicy obecne są też wpływy lokalne, jak choćby wapienny budulec. Efekt budzi podziw. Od 18 wieku budynek należał do rodziny Ulanowskich, w 1915 roku strawił go pożar. Po odbudowie, do jego wnętrz trafiła wystawa „Kazimierz nad Wisłą w malarstwie”, przeniesiona z warszawskiej Zachęty. Po wojnie w kamienicy mieściła się pracownia konserwatorska Karola Sicińskiego, który tworzył plany odbudowy Kazimierza. W latach 60. powstało tam muzeum. Ekspozycje wnętrz obejmują dzieje miasta (obejrzymy też krótki ciekawy film), galerię malarstwa i grafiki, a także makietę Kazimierza z 1910 roku. Większość zbiorów odnosi się do historii kolonii artystycznej w Kazimierzu Dolnym – na górnym piętrze, podzielonym obecnie na sześć sal, prezentowane jest (poprzez zdjęcia, dokumenty i dzieła sztuki) życie artystyczne miasteczka. Na parterze odbywają się wystawy czasowe.



Kuncewiczówka (Wąwóz Małachowskiego)
„Brukowana uliczka nieprzerwanie prowadzi wzwyż. Ściemnia się, więc zapalono latarnie. Gdyby nie to, nie widzielibyśmy nic - dokoła tylko czarny las. W końcu mijamy gmach Domu Dziennikarza. Stąd już tylko parę kroków do Kuncewiczówki - na co dzień cichej i spokojnej, dziś - pełnej ludzi. Udaje nam się zająć niemal ostatnie wolne miejsca. Prowizoryczną scenę (bo wydzieloną z salonu) oświetla tylko jedna słaba żarówka. Za chwilę zacznie się tutaj spektakl. Dziś artysta z teatru z Lublina opowie nam bajki Singera. W domu pisarki Marii Kuncewiczowej i jej męża Jerzego mieści się jeden z oddziałów Muzeum Nadwiślańskiego, dlatego też dawny salon pisarki zamienia się czasem w scenę teatralną, innym razem w galerię sztuki. Nazajutrz wszystko wróci do normy, a my będziemy mogli zobaczyć ten dom taki, w jakim mieszkali Kuncewiczowie”*.

Wybudowaną w 1936 roku willę zaprojektował Karol Siciński, pasjonat Kazimierza. Kuncewiczowie mieli plan, by przyjeżdżać tu z Warszawy każdego lata. Stworzyli dla siebie miejsce idealne - z przestronnym salonem i gabinetem do pracy. Niestety, wojna pokrzyżowała im plany. Jak wielu innych polskich intelektualistów, zdecydowali się w tym czasie na emigrację. Dom zajęli okupanci, a wkrótce zniszczyli całe jego wyposażenie. Po zakończeniu wojny Kuncewiczowie pozostali za granicą, wrócili do Kazimierza dopiero w latach 60. Pisarka pozostała tutaj aż do śmierci, a Kuncewiczówka znowu przeobraziła się w dom pracy twórczej, przyciągający artystów i różnorakie inicjatywy kulturalne. Taką pozostaje do dziś - ma niezwykły klimat.


*moje wrażenia z wizyty w Kuncewiczówce w 2016 roku

(2025)