Na Rynku w Kazimierzu
Piękno Fary i mieszczańskich kamieniczek

Kategorie:  miejskie   lubelskie  

Z Nałęczowa ruszamy około 20 km na wschód, do Kazimierza Dolnego. To urokliwe miasteczko jest dla nas szczególne. Pachnie starym drewnem, zwłaszcza po wiosennym deszczu. I Wisłą - mlecznogranatową, piaszczystą, pięknie tu meandrującą. Nad domami z wapienia górują wzgórza lessowe, w tym Góra Trzech Krzyży. Widać ją doskonale z okolic rynku, na który się dzisiaj udamy.

„Był pogodny dzień lipcowy. Pod zieloną studnią, na rynku, stało kilka chłopskich furmanek, z których między szczeblami wysuwały się pęki słomy. Nieco dalej gromadka turystów przyglądała się wiekowym domom. Rolę przewodników pełnili faktorzy, a najwymowniejszy z nich objaśniał: - Te domy to są bardzo stare; oni mają może tysiąc, może pięćset lat (...)”.

Powyższy opis kazimierskiego rynku to wrażenia Bolesława Prusa. Dziś chłopskie furmanki zostały zastąpione przez samochody, które rozstawiają się na placu w targowe dni. A turyści? Wciąż są. Jedyny w swoim rodzaju klimat renesansowych kamieniczek przyciąga spacerowiczów, ale też artystów. W centralnym punkcie placu stoi zabytkowa, dziewiętnastowieczna studnia, pełniąca pierwotnie funkcję ulicznego zdroju. Przez dziesiątki lat obrosła w przeróżne legendy – jedna z nich głosi, że kto zaczerpnie stąd wody, będzie stale wracał do Kazimierza. My wracamy i bez tego:-). W Kazimierzu są jeszcze trzy inne studnie, wszystkie o podobnej konstrukcji – w narożniku rynku, na ulicy Lubelskiej oraz na ulicy Krakowskiej.



Początki osady sięgają XI wieku, jednak jej największy rozkwit przypadł na późniejsze stulecia. Kazimierz Dolny (określenie Dolny zostało dodane w celu odróżnienia od Kazimierza koło Krakowa, usytuowanego w górnym biegu rzeki) uzyskał prawa miejskie w pierwszej połowie XIV wieku. Z kolei w 1406 roku Władysław Jagiełło dokonał lokacji miasta na prawach magdeburskich – wtedy właśnie został wytyczony rynek. Dużą rolę w rozkwicie gospodarczym Kazimierza odegrał handel zbożem spławianym Wisłą – na tej działalności wzbogaciły się liczne rody kupieckie, które inwestowały w dalszy rozwój miasteczka. XVI wiek oraz pierwsza połowa kolejnego stulecia to iście złoty okres w historii Kazimierza.

Rynek zamknięty jest kamieniczkami z trzech stron. W południowej pierzei wyróżnia się wybudowana w 1795 roku Kamienica Gdańska. Nazwa pięknego barokowego budynku nawiązuje do czasów, kiedy Kazimierz był jednym z najważniejszych w kraju portów rzecznych i nazywano go Małym Gdańskiem. Obok kamienicy stoją trzy mniejsze, przykryte gontem domy.



Północno-zachodnia pierzeja uległa dużym zniszczeniom podczas wojen. Prowizoryczna zabudowa z 1915 roku została rozebrana przez Niemców w latach 40. Na wolnym terenie wzniesiono Dom Pracy Twórczej Architekta projektu Karola Sicińskiego – tworzy go pięć mieszczańskich kamieniczek nawiązujących do dawnej architektury kazimierskiej. Obok nich stoi Stara Apteka (obecnie sklep), a na końcu, już przy Farze – Dom Konstantego Kifnera, felczera i społecznika. Budynek został wzniesiony w latach 20. ubiegłego wieku i dziś pełni funkcję aparthotelu. Większość spacerowiczów zatrzymuje się przy stojącym przed nim pomniku psa Werniksa, bohatera wielu opowieści i legend, aby pogłaskać go po pyszczku:-).



Po przeciwległej stronie, przy północno-wschodniej pierzei, stoi kolejna studnia z charakterystycznym gontowym daszkiem. Obok niej funkcjonował niegdyś Hotel Berensa – kultowe miejsce na przedwojennej mapie Kazimierza. Bywali tu Julian Tuwim, Hanka Ordonówna, Antoni Słonimski, Eugeniusz Bodo…wiele się tu działo! Po wojnie w miejscu hotelu działała restauracja Esterka, jednak i ona nie przetrwała. Z kolei najniżej w pierzei stoją przepiękne kamienice i to one przykuwają największą uwagę – to kamienice Pod Świętym Mikołajem i Pod Świętym Krzysztofem. Istniały już w XVI wieku, jednak obecny wygląd został im nadany na początku kolejnego stulecia przez Mikołaja i Krzysztofa Przybyłów. Budynki zdobią płaskorzeźby patronów braci, jednak najbardziej spektakularne wrażenie robią misterne, wręcz koronkowe attyki. Wyjątkowo urokliwe w wieczornym letnim świetle…



„Niespodziewanie przed nam wystrzela biały masyw kościoła. Stoimy przytłoczeni tym widokiem jak pod ścianą kamieniołomu. To Fara. Wydaje się, że za chwilę spłynie na miasteczko z chmur jak okręt. Jest śliczna, pogodna, renesansowa – tylko gotycka dzwonnica tkwi w jej sytym ciele jak cierń”*.

Północna strona rynku nie została zabudowana i otwiera się wprost na kościół farny św. Jana Chrzciciela i św. Bartłomieja. To jeden z najbardziej znanych przykładów stylu renesansu lubelskiego. Jasna bryła świątyni góruje nad kamieniczkami, stanowiąc niejako punkt odniesienia dla całej zabudowy miasteczka. Fara została ufundowana przez Kazimierza Wielkiego w 1325 roku, a następnie powiększona – już za renesansu. Jej architektura szybko stała się wzorem przy rozbudowie innych kościołów gotyckich, a także obiektów o świeckim przeznaczeniu, takich jak kazimierskie spichlerze.



*Fragment wspomnień Zbigniewa Herberta

(marzec 2025)