Wetlina, ach Wetlina. To zdecydowanie najpopularniejsza bieszczadzka baza, a zawdzięcza to swojemu położeniu – od północy zamknięta jest Połoniną Wetlińską, na którą ciągną rzesze piechurów, ale to nie jedyny kierunek. Z Wetliny można dojść, przez Przełęcz Orłowicza, do Jaworzca lub na Smerek, a nawet do Zatwarnicy, o której będę niedługo pisać. Z Wetliny prowadzą też szlaki na Rawki i do Ustrzyk Górnych albo jeszcze na Jawornik i Paportną, które otaczają wieś od zachodu i południa. Uff, jest w czym wybierać.
Nazwa Wetlina wywodzi się od gatunku wierzby (po ukraińsku - wetłyna). Podobno na początku lata we wsi unosi się pełno wierzbowego puchu! Ulokowana jest nad potokiem. Do 1945 roku była zamieszkiwana przez Bojków (zdj. 1*), podobnie jak wiele innych bieszczadzkich osad. Najstarszą częścią Wetliny było Stare Sioło, zaś w środkowej – Zabrodziu – stała cerkiew. Była to pokaźna (największa w całych Bieszczadach), pięciokopułowa i murowana świątynia, wzniesiona na planie krzyża. W wyniku powojennej akcji przesiedleń w Wetlinie nie pozostał nikt. Zabudowania spalono, zniszczono - nie ostała się nawet cerkiew. Wieś odrodziła się w latach 60. w wyniku napływu pracowników leśnych. Obecnie znajdują się tu dwa kościoły – jeden drewniany (zdj. 2), drugi murowany. Ten pierwszy powstał pod koniec lat 70. i został powierzony franciszkanom. Z kolei murowana świątynia (zdj. 3), konsekrowana w 2020 roku, stoi obok. Na terenie parafii jest także krzyż upamiętniający wysiedlonych mieszkańców Wetliny.
Są w Wetlinie miejsca, które zna każdy, kto tu przyjeżdża – są wprost legendarne! Jednym z nich jest Chata Wędrowca (zdj. 5-10). Powiem szczerze, że udało nam się tam usiąść chyba tylko dlatego, że przyjechaliśmy jeszcze przed otwarciem knajpki. Ale już którzyś w kolejce pod drzwiami. Fenomen Chaty Wędrowca można łatwo wytłumaczyć – jest tu bardzo klimatycznie, po bieszczadzku. Miejsce to stworzyli Ewa i Robert, miłośnicy gór, którzy wcześniej prowadzili turystyczne schroniska. Wnętrze pełne jest zdjęć, ludzi są życzliwi, ale i tak prawie wszyscy przychodzą tu po jedno – spróbować kultowego naleśnika „Giganta” ze świeżymi jagodami:-).
Kiedyś słynne „Giganty” serwowano w Bacówce Pod Małą Rawką – schronisko to prowadził wtedy właśnie Robert, właściciel Chaty. Nie są to typowe naleśniki, a bardziej – chrupiące racuchy. Pyszne. Najlepsze jest jednak to, co na górze – ogromna ilość świeżych jagód (tych pysznych owoców pełno jest w okolicy i przy szlakach). Co ciekawe, wetliński naleśnik „Gigant” jest certyfikowanym produktem lokalnym. A porcja starcza na troje! Chata Wędrowca znajduje się przy głównej drodze Wetliny, przy zejściu z żółtego szlaku. Czynna jest od wtorku do niedzieli w godzinach 13-20, od maja do końcówki października. Kiedyś, podziwiając bieszczadzkie kolory jesieni, załapałam się na ostatni weekend w Chacie…
Przemieszczamy się spacerem w kierunku Manhattanu - tak nazwano niegdyś najbardziej zabudowaną wetlińską górkę;-). Stoi tu oddział Chaty Wędrowca, nazwany Trzynastka (zdj. 11-13). Trzynastka to sklep-kawiarnia z lokalnymi produktami, takimi jak kawa, wina, kosmetyki czy ceramika. Jest też księgarnia. Trzynastka powstała w 2022 roku, pachnie nowością;-). Czynna jest nieregularnie, za to przez cały rok.
Warto też po prostu przejść się główną ulicą Wetliny i poczuć klimat tej miejscowości. Są tu sklepy pamiętające odległe czasy, np. ten „U Zdzicha” (pan Zdzichu podobno sam stoi za ladą i obsługuje klientów), gdzie codziennie rano jest świeże pieczywo, a oprócz tego można kupić różne regionalne produkty. Ciekawie jest też w głównym wetlińskim „ogólnospożywczaku” (zdj. 14) - na półkach leży mnóstwo, ale to mnóstwo książek i map o Bieszczadach, apaszki dla wędrowców i metalowe kubki na herbatę ze szlaku. Uwaga! Mieszkańcy są obsługiwani poza kolejnością:-).
*Kobieta z Wetliny, 1935 r., Roman Reinfuss, „Karpacki Świat Bojków i Łemków”, wyd. BOSZ.