„Szukałem Jej w świątyniach, na ołtarzach
Znalazłem w pustym oczodole przydrożnej kapliczki”*.
O bieszczadzkich wsiach, po których zostały tylko puste łąki, zdziczałe sady, stare cmentarze i kapliczki, dużo by pisać. Zamieszkiwali je przeważnie Bojkowie – grupa etniczna należąca do Karpatorusinów, której poświęcę osobny wątek. Wsie były na ogół lokowane w dolinach rzek i obejmowały duże przestrzenie, potrafiły ciągnąć się przez kilka kilometrów. Jeszcze w XIX wieku oddzielały je od siebie gęste lasy, przez które niełatwo było się przedrzeć. Wiele bieszczadzkich wsi miało swoją cerkiew i cmentarz, stawiano także przydrożne krzyże.
W 1944 r. zostały zawarte tzw. układy republikańskie (inaczej układy o wymianie ludności) – stronami był PKWN i trzy republiki radzieckie, w tym ukraińska. Niedługo potem rozpoczęła się masowa akcja przesiedleńcza Bojków z polskiej części Bieszczad (podobnie jak sąsiednich Łemków, o których wiele już pisałam) na wschód. Z kolei w 1947 r. struktury państwowe Polski Ludowej przeprowadziły operację „Wisła”. Wysiedlono wtedy prawie 150 tys. ludzi z południowo-wschodnich rubieży Polski, tym razem głównie na Ziemie Odzyskane.
Łuh, Jaworzec, Berehy Górne, Horodek, Rajskie, Studenne, Tworylne, Dydiowa, Dźwiniacz Górny. Bukowiec – to tylko niektóre nazwy bieszczadzkich wsi, których już nie ma.
*Andrzej Potocki, „Madonny Bieszczadzkie”