Nie wiem czy w dzieciństwie bawiliście się zwierzakami na kółkach, czy może zaczytywaliście się płomiennie w „Promyku”. A może oglądaliście bajki z rzutnika Ania lub szaleliście wesołym bączkiem. Wiem jedno. To już nie wróci. Zabawki, o których mowa, to pieśń przeszłości. Może jeszcze u kogoś na strychu uchował się świąteczny numer Dziatwy, ale większość pewnie zakończyła swój żywot jako podkład pod przesadzanie paprotek, difenbachii i obieranie ziemniaków. A rzutnik Ania, komputer Amiga albo kasety magnetofonowe na Commodore? To już tylko w muzeum techniki. Lub zabawek, jak w Krynicy.
Poszliśmy tam przy okazji pogody popularnie uważanej za brzydką (czytaj: deszczowej), ale w ładną też warto. Choćby po to, żeby pokazać naszym dzieciom, że kiedyś nie było smartfonów, gotowców i instrukcji na wszystko od A do Z, a minimalizm zabawkowy w stylu Montessori był wymuszonym przez realia porządkiem dziennym;-). To świetna podróż w czasie także dla dorosłych – możemy zobaczyć czym bawili się nasi dziadkowie, pradziadkowie, a nawet dalecy przodkowie. Znajduje się tu 3000 eksponatów z niemal wszystkich epok, od starożytności począwszy;-).
Krynickie Muzeum Zabawek powstało w 2010 r. jako filia Muzeum Zabawek w Kudowie-Zdroju. Prowadzi je małżeństwo pasjonatów, którzy starają się ukazać zabawkę nie tylko jako formę rozrywki, ale także dziedzictwo kulturowe. Znajduje się tu też sklepik, dzięki któremu możemy urządzić oldschoolowy kącik również w pokoju naszego malucha;-). Polecam zajrzeć!
Muzeum Zabawek w Krynicy-Zdroju
Ul. Piłsudskiego 2
www.muzeum-zabawek.pl